Pokój obrad Volturri.

Alice Cullen

I nie doznasz ;a w myślach: raczej nie doznasz. xd;

Aro

::zaśmiał się:: No mam nadzieje... Wiesz...jak już ci się znudzi to całe rządzenie...to ja mam następczynie, nie martw się. ::uśmiechnął się szeroko:: Wtedy będziemy żyć...no cóż wolno.

Alice Cullen

Zapamiętam. ;d

Aro

::uśmiechnął się:: Wieże.

Alice Cullen

Zabawmy się ;uśmiecha sie;

Aro

Hmmm... Dobra propozycja. ::zaczął całować ją po szyi::

Alice Cullen

;odciąga go od siebie; A Ty cały czas o jednym ;śmieje sie; pójdźmy do jakiegoś klubu;

Aro

::zasmiał się:: No cóż poradzić na moją wyobraźnie? ::zachichotał:: Do jakiego?

Alice Cullen

Trzeba się przyzwyczaić. ;uśmiecha się; hmy, a który proponujesz?

Aro

::zamyślił się:: Nie wiem... Propozycje?

Alice Cullen

Mi osobiście najbardziej podoba się Twoja komnata, ale możesz coś innego zaproponować ;śmieje się cicho;

Aro

::uśmiechnął się:: Zbereźnica... Hmm...klbub...klub... ::zaczął się zastanawiać::

Alice Cullen

;wytknęła mu język;

Aro

::zaśmiał się:: Mam pomysł. A ty schowaj ten jęzor, przysłuży ci się do czegoś innego. ::znów się zaśmiał:: Słuchaj, w Volterze jest klub nocny...jest tam sala dla wampirów, spokojnie można tam iść, wejdziesz tam, bo no...należysz do Volurii teraz, którzy są Vipami. ::uśmiechnął się::

Alice Cullen

;jeszcze bardziej go wytknęła; mądraliński zboczeniec. ;zmierzyła go, a Ty chyba nie zamierzasz iść w tym stroju.