Plac główny Volterry

Kate

I masz tego nie robić, rozumiesz? Nawet o tym nie myśl. Nie szukałam pocieszenia w Santiago. Jesteś wspaniały. :palcem podnosi go za brodę tak by spojrzał jej w oczy: Nie ma nikogo lepszego od Ciebie skarbie.

Garrett

:uśmiechnął się łobuzerko i oparł czoło o jej czoło.:

Kocham cię.

Kate

Ja Ciebie też. Jeśli jeszcze raz będziesz mi takie głupoty gadał to dostaniesz prądem. :uśmiecha się: powiedz mi, gdzie byłeś?

Garrett

Włoczyłem się po górach, skarbie.

Kate

Sam? :unosi jedną brew:

Garrett

Tak sam.

Kate

To dobrze :uśmiecha się do niego:

Garrett

:uśmiechnał się szeroko: To co teraz robimy?

Kate

Nie wiem. Jakieś pomysły? :patrzy na niego:

Garrett

Szczerze mowiąc? To...:wsadził ej dłoń pod bluzkę: Szalone zakupy?...:pociągnał ręke: Bo, bo..bluzeczka ci się rozerwała. :rozerwał bluzkę: Upsss

Afton

:wchodzi na plac i nie zwracając na nikogo uwagi udaje się w stronę zamku:

Tanya

[ehmm.. jestescie na placu xD miejsce publiczne xDD]

Kate

To była moja ulubiona bluzka:patrzy na resztki bluzki na ziemi: spotka Cię kara :uśmiecha się:
[haha trudno się mówi..ciemno jest...nie widać xd]

Garrett

[trudno..xde..:wzrusza ramionami.: Wypadki chodzą po ludziach..xdde]

taaak?:zamruczał jej do ucha: Chce ja szybko dostać....

Kate

Aż tak bardzo lubisz kary? :patrzy na niego: Może...wracajmy do domu.