Komnata Demetriego

Demetri

:wszedł do pokoju i zobaczył, że na łóżku nikogo nie ma. Usłyszał, że leci woda w łazience, więc uznał, że tam jest Nikki. Usiadł na łóżku:

Nicole

:Cały czas, dziwnie się czując, tak jakby zaraz mogła zwymiotować, wychodzi z łazienki i odrazu widzi Demetriego. Usmiecha się na jego widok.:

Demetri

Myslałem, że dłużej pośpisz...więc wyszedłem na małe śniadanie. :odwzajemnił uśmiech: Jakoś tak...pobladłaś.?

Nicole

Hmm...miałam małą przygode z żołądkiem. :usiadłą obok niego i przyttuliła się do niego xd:

Demetri

:przytulił ją:
To co się stało? Nawet półwampir od tak nie ma problemów z żołądkiem...

Nicole

...:nie zdążyła odpowiedzieć bo znów dostała skurczy i szybko pobiegła do łazienki:

Demetri

:wstał i podszedł do progu drzwi łazienki:
Chyba powinnaś iść do lekarza...albo powiedzieć to swojemu tacie...on się zna na medycynie.

Nicole

:gdy jej przeszło i umyła zęby powiedziała:

Dem, poprostu musiałam zjeść lub wypić cos niewierzego..:uśmiecha się i kieruje w strone łóżka. Siada na nim.:

Demetri

:siada koło niej:
Nawet jeśli...nie powinno się tak stać.

Nicole

Przytulisz mnie? :mówi: Dem....a ja mam ochotę na lody waniliowe polane krwią....

Demetri

:zaśmiał się cicho i przytulił ją:
Pierwsze słysze...chociaż brzmi niesmacznie.

Nicole

Oj..prosze...da się dla mnie cos takiego załatwić?:uśmiecha się przymilnie i wtula się w niego:

Demetri

Oczywiście...w Volterze jest jakaś lodziarnia....więc wiesz...a krew to tam się załatwi...zaczekasz? :uśmiechnął się: Przyniosę ci.

Nicole

Jasne :Pocałowała go w policzek i rozłożyła się na łóżku:

Demetri

:wyszedł, poszedł na plac, kupił waniliowe lody, które cały czas trzymał jak najbliżej swojej skóry by się nie roztopiły, wszedł w uliczki, zabił jakiegoś człowieka i polał krwią lody, szybko pobiegł do zamku, wszedł do pokoju i dał Ni lody.: