Hotel

Jane Volturi

Hmm..może i tak. :z niechęcią wstała i zaczeła się ubierać.:

Ale mamy pewien problem, Nie mam majtek ani bluzki. :popatrzyła na niego rozbawiona:

Aro

::zaśmiał się:: Trudno...::znów się zaśmiał:: Poradzisz sobie...Nie zapominaj, że masz pelerynę ::puścił jej oczko, wstał i ubrał się ekspresyjnie::

Jane Volturi

:a ona nadal wstała w samym staniku:

Panie, popamiętasz mnie jeszcze.

:na gołe ciało wciagneła spodnie a na górę zażuciła paleryne. popatrzyła na niego;

Aro

Cóż ciebie się nie da zapomnieć.
A wyglądasz ślicznie...wcale nie widać, że czegoś nie masz...

Jane Volturi

:unosi jedną brew: :zaśmiała się:

Sie wie. (że jej nie da się zapomnieć xD)

Dziękuje.

Aro

Hmm skoro jeszcze nie wyszliśmy...mam cię jeszcze raz, ostatni pocałować? ::uniósł brew uśmiechając się::

Jane Volturi

A i owszem. :powiedziała uśmiechajac się łobuzersko:

Aro

::podszedł do niej najbliżej jak się dało, ujął jej twarz w swoje dłonie i zaczął ją namiętnie całować::

Jane Volturi

:oddawała zachłannie pocałunki:

Aro

::po chwili całoania się przerwał i spojrzał jej w oczy::
Tyle wystarczy...Wracajmy do Volterry. ::uśmiechnął się i wyszli, Zdali klucz i pobiegli do Volterry::

Santiago.

:polując wchodzi do hotelu i przemyka się do pokoju hotelowego. czai się za pokojówką i po chwili się na nią rzuca. kobieta wystraszona krzyczy o pomoc.:

Bella.

:co, tu się dzieje?:

Santiago.

:odwraca się zaskoczony i uśmiecha się tajemniczo: o, kogo ja widzę? Bella ... :lustruje ją wzrokiem: pomóc w czymś?

Bella.

co, ty wyprawiasz?

Santiago.

Ja? zabieram się do kolacji. Chcesz się przyłączyć? :uśmiecha się łobuzersko: