Plaża

Sulpicia

To czego ty chcesz? :podchodzi i staje przed nim patrząc mu w oczy:

Aro

Czego? ::patrzy jej hardo w oczy:: To proste...że tak powiem byś wyluzowała, jak to mówi młodzież.

Sulpicia

Czyli mam olewać twoje zabawy?

Aro

Nie. Po prostu nienawidze jak mnie kłamesz to po pierwsze. Po drugie, robisz ni awantury o wszystko! A po trzecie...Wcale nie jesteś taka święta. Myślisz, że ja nie wiem o twoich ,,zabawach,, ::zrobił szczególny nacisk na słowo zabawa:: na boku? ::zaśmiał się ironicznie:: To się mylisz...

Sulpicia

Okłamuję cię bardzo rzadko. Dzisiaj cię nie okłamałam.Wiem, że wiesz. Wiem, że połamałeś mu żebra. Zrobiłam to tylko dwa razy. Jak chcesz możesz mnie za to pobić, jeśli ci ulży.

Aro

Napewno nie będę cię bił, wiem że Jane bardziej by się to przydało. Po drugie, to że połamałem mu żebra było dla niego szczęściem bo powinienem go zabić. Po trzecie i ostatnie daje ci teraz wolną rekę, albo zostajesz ze mna i akceptujesz mnie takiego jakim jestem, albo odchodzisz i robisz co chcesz.

Sulpicia

Albo zostaję i ty dalej robisz swoje albo odchodzę, tak?

Aro

Tak...::patrzy jej w oczy:: Bo ja się zmieniać na pewno nie będę, wiedziałaś jaki jestem i zaakceptowałaś mnie gdy mnie brałaś za męża, a teraz robisz mi wyrzuty.

Sulpicia

Okej, ale nie myśl, że ja będę taka jak kiedyś. A teraz przestań się już wściekać.

Aro

Nie będziesz taka jak kiedyś? Czyli co? Będziesz latać do Santiago?

Sulpicia

Nie.Nie potrzebuję latać do nikogo.

Alice Cullen

;przechadza się po plaży na boso, rozciągając ręce i ciesząc się z podmuchu wiatru, okręca się jak pozytywka. Wiatr sprawia, że włosy latają jej we wszystkie strony, to samo dzieje się z jej ubraniami. Śmieje się z tej jakże `ulotnej` chwili;

Aro

Hmm...pokaż mi swoje myśli.

Sulpicia

Czyli znowu mi nie wierzysz, tak? :podaje mu swoją dłoń, niczego przed nim nie ukrywając:

Aro

Nie chodzi mi o to. ::muska palcem jej dłoń i wszystko widzi. Zdenerwowany cofa dłoń i patrzy jej w oczy. Mruknął:: Teraz już wszystko jasne...