Plaża

Carmen.

:staje o krok bliżej: witaj. :powiedziała, nadal przyglądając jej się uważnie:

Victoria.

witaj :mówi spokojnym głosem cały czas jej się przyglądając:

Carmen.

jesteś.. tutejsza? :zapytała unosząc brew:

Victoria.

nie. jestem nomadem. :zakłada ręce na piersi: a Ty?

Carmen.

teoretycznie mieszkam w Denali.

Victoria.

Teoretycznie? :unosi brew:

Carmen.

hmm.... mieszkałam tam przez długi czas, potem wiele lat przemieszczałam się po świecie, a teraz znowu wróciłam. A tak w ogóle... Carmen jestem. :wyciągnęła w jej stronę dłoń, uśmiechając się lekko:

Victoria.

:wyciąga swoją dłoń: Victoria.

Carmen.

Victoria ? :zmarszczyła brwi: coś mi się wydaje, że o Tobie słyszałam...

Victoria.

:uśmiecha się pod nosem: pewnie tak.

Carmen.

nie jesteś, albo nie byłaś w najlepszych stosunkach z Cullenami, prawda ? "uniosła brew:

Victoria.

nie byłam.
przynajmniej na początku.
ale cóż ... chyba jednak miałam jakieś powody aby być w takich a nie innych stosunkach, nie sądzisz? :unosi brew:

Carmen.

to akurat prawda... na Twoim miejscu zrobiłabym to samo. Albo jeszcze coś gorszego...

Victoria.

:śmieje się: czyli jednak jestem aniołkiem?

Carmen.

:zaśmiała się cicho: nie popadajmy w skrajność.